wtorek, 7 lutego 2017

,,Życie naprawdę zaczyna się, kiedy doprowadzisz swój dom do porządku"

Powyższy cytat pochodzi z ,,Magii sprzątania" autorstwa Marie Kondo i dobrze oddaje, co pisarka chciała nam przekazać w tej książce.

Marie Kondo jest Japonką, która zajmuje się sprzątaniem. Nie paraduje w fartuszku z miotełką do kurzu - ona uczyniła z porządkowania filozofię. Żyje z doradzania innym, jak uporządkować przestrzeń wokół siebie. W praktyce oznacza to wywalenie z domu wszystkiego, co ,,nie wzbudza uczucia szczęścia". Podobno u większości rodzin jest to około kilkadziesiąt worków... Nic dziwnego, że na świecie tyle rozwodów.

Pierwsze strony wzbudzały u mnie uśmiech politowania, ale z każdą kolejną coraz bardziej utwierdzałam się w przekonaniu, że to ma sens. Pod koniec przebierałam nogami,by ruszyć do wywalania wszystkiego, co stanie mi na drodze i mnie nie uszczęśliwia (na szczęście domownicy ocaleli, choć przy kocie się moment wahałam :) ). Zgadzam się z tezą autorki, że większość z nas gromadzi zbyt wiele przypadkowych przedmiotów. Kurczowe trzymanie się ich często jest świadectwem naszych problemów. Zamiast żyć tu i teraz, koncentrować się na tym, co najważniejsze, rozdrabniamy się na milion bzdur i sami nie wiemy, czego naprawdę chcemy.

Marie Kondo nie radzi, jakiej ściereczki należy użyć do umycia lustra. Proponuje, by przy każdej wyrzucanej rzeczy zastanawiać się, co jest dla nas ważne, co nas uszczęśliwia i w końcu - kim naprawdę jesteśmy. Nie chce, byśmy się skupiali na ograniczaniu liczby przedmiotów, ale byśmy posiadali tylko to, co przynosi radość. Tak, mnie też radości nie przynosi durszlak ani szczotka do kibla, a mimo to ich nie wyrzucę. Ale miło byłoby, gdyby wyglądały tak, by nie wzbudzały negatywnych uczuć (teraz jest ten moment kiedy wyrzucasz z głowy obraz swojej szczotki do kibla). Trzeba po prostu zachować ramy rozsądku i nie brać niektórych rad dosłownie, ale główna teza autorki i jej argumenty naprawdę do mnie trafiły.

W ,,Magii sprzątania" sporą wagę przywiązuje się właśnie to aspektu magicznego, mocy przedmiotów nas otaczających. Autorka nakłania, by wyrażać, chociażby w myślach, wdzięczność przedmiotom, które nam służą. Podobno jeśli są dobrze traktowane, Marie Kondo jest w stanie to zauważyć po aurze, jaka od nich bije. Za przykład podaje sportowców, którzy zarzekają się, że dany sprzęt, np. kij do baseballa, przynosi im szczęście i traktują go z szacunkiem. Nieco kontrowersyjne, ale w erze bezmyślnego konsumpcjonizmu każdy argument jest dobry, by ograniczyć ciągłe kupowanie (czyli magia sprzątania jest eko, proszę Państwa).

Jeśli ktoś chce ogarnąć bajzel we własnym domu i życiu, polecam tę książkę. Sięgnęłam po nią z nadzieją znalezienia sposobu na wszędobylski kurz. Chciałam znaleźć receptę na utrzymanie porządku bez wysiłku. Niespecjalnie go znalazłam. Takie rzeczy tylko w Harrym Potterze. Ale ,,Magia sprzątania" zmieniła moje podejście do całego stanu posiadania, do moich rzeczy i otoczenia. To i tak całkiem sporo...







Brak komentarzy:

Prześlij komentarz