niedziela, 26 lutego 2017

,,Ptak dobrego Boga" James McBride

Okładka i wykończenie książki kojarzą się z dawnymi powieściami o Ameryce sprzed wielu dekad. I rzeczywiście, powieść Jamesa McBride'a można postawić (i dosłownie, i w przenośni) obok książek Hemingway'a lub Faulknera i nie będzie to żadne faux pas.

 

 

 

,,Ptak dobrego Boga" to opowieść o Johnie Brownie - przedstawicielu amerykańskiego abolicjonizmu, który naprawdę zapisał się na kartach historii. Jak przekazać historię głęboko wierzącego przeciwnika niewolnictwa, by nie stała się mdła i ckliwa? Autor wpadł na genialny pomysł, aby narratorem był nastoletni, czarnoskóry chłopiec, który przypadkowo i wbrew własnej woli trafia do bandy abolicjonistów. Zostaje wzięty za dziewczynkę i nie wyprowadza reszty kompanii z błędu przez długie lata. W dziewczęcym stroju przemierza Amerykę u boku uduchowionego, choć nieco zwariowanego (nie we własnym mniemaniu) Johna Browna i jego ludzi.

Na uwagę zasługuje język, jakim posługuje się narrator. Robi liczne błędy, pisze w sposób fonetyczny. Swoje obserwacje przekazuje prosto i dobitnie. Dzięki temu czytelnikowi łatwiej jest przenieść się w świat widziany oczami prostego, czarnoskórego chłopca. Nie spotkałam się wcześniej z tak rozległą stylizacją językową tego typu i to niewątpliwy atut, znak rozpoznawczy tej książki.

Choć dzieje Stanów Zjednoczonych i los czarnoskórych są naznaczone cierpieniem i niesprawiedliwością, autorowi udała się rzecz niezwykła - książka nie przekłamuje faktów, a mimo to jest przezabawna. Pokazuje, że historia, jakiej uczymy się z podręczników, to tylko pewna wersja prawdy. ,,Ptak dobrego Boga" prezentuje skomplikowane społeczeństwo Stanów Zjednoczonych XIX wieku, stosunki w nim panujące, a także początek złożonego procesu delegalizacji niewolnictwa. Tu znajdziesz notę biograficzną o Johnie Brownie

Książka jest długa i ciężkostrawna, wymaga czasu, nie da się jej przeczytać w dzień. Jak wino, trzeba ją sączyć po trochu, bo inaczej rozboli cię głowa. Nie wiem, czy warto pić wino, choć na pewno sprawia to przyjemność, ale tę książkę przeczytać warto. Wielu z was, tak jak ja, dołączy ją do swojej listy best of the best. Mam nadzieję, że wkrótce doczeka się ekranizacji, najlepiej w reżyserii Quentina Tarantino. O tak. Pozdrawiam!



Brak komentarzy:

Prześlij komentarz