środa, 3 stycznia 2018

Czasem się przebrnąć nie da

Na pewno też mieliście w rękach takie książki, które bardzo chcieliście przeczytać, zaczynaliście, a później odkładaliście lekturę ... na wieki. Oto krótka lista książek, przez które mimo zapału, nie udało mi się przebrnąć.

,,Księgi Jakubowe" Olgi Tokarczuk
Tego chyba nikomu nie trzeba przedstawiać. Słyszałam, że nie jestem sama. Mimo to, czuję wyrzut. Doczytałam, ze sporymi przerwami, około 400 stron. Cały tekst liczy ich ponad 900. Uważam, że to perełka w polskiej literaturze - interesujący temat, genialny język, mistrzowski research, katorżnicza praca autorki i jej pomagerów. Niestety zwyczajnie pogubiłam się wśród dziesiątek postaci i wątków. Jest ich za dużo. Rozumiem, że powieść ma być obrazem złożonej społeczności, ale jednak miło, gdyby dało się to zwyczajnie ogarnąć. Co nie zmienia faktu, że książka jest naprawdę unikatowa. Wciąż leży sobie grzecznie na półeczce i wierzę, że kiedyś do niej wrócę.



,,Świt, który nie nadejdzie" Remigiusz Mróz
Głupio nie przeczytać czegoś autorstwa jednego z najpoczytniejszych polskich autorów, superpłodnego literacko, na dodatek młodego i całkiem nieźle wyglądającego. Więc kupiłam i ... nie przeczytałam. Przebrnęłam przez kilkadziesiąt stron. Przedwojenna Warszawa i światek przestępczy? Super! Niestety mam duże obiekcje co do sposobu realizacji tematu. Czasem już po kilku stronach wchodzimy w świat, który wykreował autor i nie potrafimy się oderwać. W przypadku tej książki zabrakło mi realizmu. Prezentowany świat jest jakiś sztuczny, nie oddaje klimatu epoki. Jest też coś irytującego w sposobie pisania autora. Może za oczywiste zwroty akcji? Egzaltowane wypowiedzi postaci? Uczynny narrator szybko objaśnia nam, kto jest raczej dobry, kto raczej zły, kto mądry, a kto głupi. Bohaterowie są przewidywalni, ich portrety psychologiczne niemal nie istnieją. Do tego dochodzi denerwujące budowanie bazarowego napięcia bazującego na maksymie- coś wam powiem, ale później, więc musicie czytać dalej. Ot czytadło, a że liczy stron całkiem sporo, odpuściłam. Może dalej się rozkręca...

 ,,Stukostrachy" i ,,Pod Kopułą" Stephena Kinga
Stary dobry King popłynął. Szkoda czasu na te dwie książki - co prawda przeczytałam obie, ale umieszczam je w tym zestawieniu ku przestrodze - nie czytajcie, szkoda czasu. Fabuły są tak wydumane, że irytują. Nie znajdziecie tam napięcia, nie będziecie się bać, co najwyżej możecie się wkurzać. Unikam takich uzasadnień, ale nic mi innego nie przychodzi do głowy - obie te książki uważam za zwyczajnie głupie. King popełnił masę o wiele lepszych tekstów.


W tym zestawieniu należy wymienić też wiele lektur szkolnych, których fabuła okazała się mniej ciekawa niż nastoletnie życie towarzyskie. Nie ma się czym chwalić, ale nie doczytałam do końca ,,Chłopów", ,,Trylogii", ,,Nocy i dni". Kiedyś naprawię błąd, na razie jeszcze nie było okazji.\

A które książki stanowią wasze czytelnicze porażki i dlaczego? Zachęcam do komentowania.

Pozdrawiam!



Brak komentarzy:

Prześlij komentarz