poniedziałek, 6 marca 2017

Ch...owa Pani Domu

Moja faza na poradniki trwa. ,,Ch...owa Pani Domu" Magdaleny Kostyszyn to właściwie antyporadnik, który ma nas nauczyć, że warto wyluzować.

Autorka całkiem zabawnie opowiada o perypetiach niezbyt poukładanej, zwariowanej młodej kobiety. Momentami parskałam śmiechem. Były jednak momenty, kiedy wiało nudą. Nie porwała mnie na przykład charakterystyka różnych typów sąsiadów. Rozśmieszyło natomiast m.in. wyliczenie zalet i wad posiadania własnej firmy (tak, też pracuję z laptopem pod kołdrą :) ). Umiarkowany zachwyt
nad książką może wynikać z mojego stylu życia. Sama mogłabym ją napisać, bo do ideału żony, matki i pani domu mi daleko. Ona jest o mnie i o większości moich koleżanek. I teraz powstaje pytanie: czego w takim razie ma nas ona nauczyć, co nam da?  To doskonała pozycja dla kobiet, które nie potrafią wyluzować, są więźniarkami czystości i perfekcjonizmu. Tylko kurcze, czy naprawdę gdzieś jeszcze są takie egzemplarze? Wydaje mi się, że opowiadanie, że tylko nudne kobiety mają perfekcyjnie czyste domy jest już oklepane i każdy wie, że mieć burdel w domu to co najwyżej małe faux pas. Książka zdaje się zbiorem wpisów z bloga, którego autorka prowadzi. Nie krytykuje jej zupełnie, być może dla kogoś okaże się wartościową pozycją. Mnie rozbawiła, ale nie zachwyciła.

Pozdrawiam!

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz