piątek, 11 listopada 2016

Nie zaiskrzyło, nawet po piwie :)

Joanna Jurgała-Jureczka

,,Kobiety Kossaków"


Sięgnęłam po tę książkę zachęcona lekturą ,,Sagi Puszczy Białowieskiej" Simony Kossak. Niestety o wspomnianej autorce niewiele przeczytałam, bowiem ,,Kobiety Kossaków" to historia o żyjących wcześniej przedstawicielkach żeńskiej części rodu, ale równie niepokornych i nieszablonowych jak Simona.

Niestety z książkami jest trochę jak z wiązaniem się z drugim człowiekiem - musi zaiskrzyć. I nie zaiskrzyło. Skończyło się na wspólnym piwie (bezalkoholowym, ale spokojnie, o smaku kawy). Przytłoczyła mnie ilość faktów, osób, nie wciągnęłam się. Przebrnęłam przez ok. 20% (tyle daję sobie na podjęcie decyzji, czy czytam dalej), może dalej było lepiej...

Co puszcza opowiada o ludziach?

Simona Kossak,,Saga Puszczy Białowieskiej"


Nie jestem zagorzałą miłośniczką ekologii, nigdy nie przypinałam się na golasa do drzew, nic z tych rzeczy. Mimo to, książka jest zdecydowanie jedną z lepszych, które wpadły mi ostatnio w ręce. 

Simona Kossak, opierając się na rozmaitych źródłach i własnej wiedzy, kreśli w niej dzieje Puszczy Białowieskiej i losy jej mieszkańców od prapoczątków do czasów obecnych. Nie jest to żadna sielanka, ale historia pełna dramatycznych zwrotów akcji, naprawdę poruszająca. Choć liczy prawie 500 stron, czyta się szybko, wciąga. Niestety nie polecam na mizantropiczne nastroje - gatunek ludzki nie wypada względem natury zbyt korzystnie. Co ważne jednak, autorka ocenę zostawia czytelnikowi, nie moralizuje, z literackim zacięciem prezentuje fakty. Interesująco opowiada, jak kolejni królowie i inni możni z całej Europy doceniali uroki jedynej ocalałej na naszym kontynencie, prawdziwej puszczy (poprzez polowania i kolejne wycinki). 

Autorka niewiele wspomina o sobie, a szkoda, bowiem sama również jest postacią nietuzinkową - z zawodu biolog, profesor nauk leśnych. W Puszczy Białowieskiej, w starej leśniczówce „Dziedzinka”, w ascetycznych warunkach, wśród zwierząt, mieszkała ponad 30 lat. ,,Saga Puszczy Białowieskiej" to tekst popularnonaukowy, ale czyta się go, jak nazwa wskazuje, jak najlepszą sagę rodu.

POLECAM!


czwartek, 18 sierpnia 2016

A miało być tak pięknie.... Powieść graficzna o Szymborskiej

Zapowiadało się fajnie. Szymborska, poezja i komiksy? -Ja to kupuję!- pomyślałam. I na szczęście książkę wypożyczyłam, bo gdybym kupiła, czułabym się nabita w butelkę.

 

 

 

Pomysł był niezły. Włoska rysowniczka pisze (rysuje?) powieść graficzną o życiu Wisławy Szymborskiej. Wykonanie też niezłe - rysunki są naprawdę dobre. Gorzej jest z tym, co najważniejsze, czyli treścią.


Lubię i szanuję twórczość Szymborskiej. I te strzępki jej twórczości, które się w książce pojawiły, wzbudziły sympatię. Obrazkowe, schematyczne tłumaczenie związków Szymborskiej z władzami komunistycznymi jest jednak ponad moje siły, podobnie jak dosyć lakoniczne potraktowanie jej związków z facetami. Do tego wszystkiego dołożyli kota, bo tak autorce pasowało do wizji artystycznej (Szymborska kota nie miała), wybrano kilka faktów z życia, większość interesujących pominięto. Takie to wszystko... dziecinne. Gdybym miała 15 lat pewnie byłabym zachwycona. W atrakcyjnej formie, prosto wymienione co ważniejsze wydarzenia z życia fajnej poetki. Grafiki są świetne. Surrealistyczne, cukierkowo-babskie. Czy nie można było wykorzystać ich do zilustrowania genialnych wierszy, notatek Szymborskiej? 

I wreszcie aspekt ekonomiczny. Cena okładkowa - 5 dych. Bardzo ładne wydanie. Czas czytania (nieśpiesznego, przy kawie rzecz jasna) - 30 minut. Dla mnie sporo. Książka ta jest dobrym produktem - łatwo się skusić w księgarni. Wygląda ładnie, Szymborska to marka sama w sobie. Niestety mam obawy, że ktoś pokusił się, by to wykorzystać i troszkę zarobić.


Szymborska to mistrzyni lekkiej formy. Wciąż moja ulubiona i jak widać, niedościgniona. Miało być lekko, wyszło niestrawnie. Nie polecam.


autor: Alice Milani 

tytuł: Wisława Szymborska. Życie w obrazkach 

tłumaczenie: Joanna Wajs

oprawa twarda

140 stron

wydawnictwo Znak



niedziela, 31 lipca 2016

,,Harem Sulejmana" Colina Falconera

Tytuł nie zachęca, trąci tandetą, ewentualnie tanim erotykiem. Moja znajoma oszalała na punkcie serialu ,,Wspaniałe stulecie". Nie mam cierpliwości do tasiemców i zawsze przegapiam połowę odcinków, więc nawet nie próbowałam się w to wkręcić. Ale kiedy natknęłam się na książkę, jak to pięknie napisano: ,,o bohaterach" tegoż serialu, pomyślałam: dlaczego nie, jest lato i czas zbijania bąków :)


Niestety, powieść jest zgodna z moimi przewidywaniami. Nie polecam. Owszem, stanowi idealny materiał na ekranizację w formie tasiemca. Intryga goni intrygę, co i rusz ktoś ginie, albo spotyka go tragedia. Mimo zawiłości fabuły, po mniej więcej dwustu stronach lektura nużyła mnie. Brakuje budowania jakiegokolwiek napięcia. Do samego końca liczyłam na jakiś zaskakujący zwrot akcji, coś, co sprawi, że książka w magiczny sposób uczyni ją wartościową w moich oczach. Cóż...

Bohaterom brakuje dynamizmu. Nie zmieniają się, są irytująco stali w swych postawach i poglądach. Główna bohaterka, Hurrem, złą kobietą była i już. Robi wyłącznie to, co złej kobiecie przystało. W wyrachowany, oczywiście właściwy wyłącznie kobietom sposób, podporządkowuje sobie sułtana osmańskiego Sułtana Wspaniałego. Ten jest naiwny i słaby psychicznie, daje sobą manipulować. Niby i jedno, i drugie ma jakieś motywy postępowania, ale ani trochę mnie one nie przekonują. Jedyną postacią, która odznacza się dynamizmem jest pierwsza konkubina sułtana. Potrafi się zwyczajnie wkurzyć, mieć rozterki, zmienić zdanie i napluć byłemu ukochanemu w twarz.

Portret Roksolany (źródło: https://commons.wikimedia.org/wiki/File:Khourrem.jpg)


Tym, co sprawiło, że nie rzuciłam książki w kąt (oczywiście oprócz wrodzonego uporu, by wszystkie sprawy doprowadzać do końca), była jej wartość historyczna. Powieść jest inspirowana historią Sulejmana II Wspaniałego i złotej epoki Imperium Osmańskiego. Jest też motyw polski. Główna bohaterka, Hurrem, a właściwie Roksolana (Aleksandra Lisowska) pochodzi z Rohatyna (ówcześnie terytorium Królestwa Polskiego). Jako dziewczyna trafia do niewoli tureckiej i haremu samego sułtana. I udowadnia, że słowianki potrafią pokazać kto tu rządzi :) 

Miło było poczytać, jak wyglądało życie kobiet w haremie. Jeśli spodziewacie się pikantnych szczegółów z alkowy sułtana, będziecie zawiedzeni. Sulejman ma harem, bo tak wypada, ale niespecjalnie z niego korzysta.

Na plus oceniam ładne wydanie książki - ornamenty przy każdym rozdziale i czcionka tytułów rozdziałów miło wprowadzają w orientalną tematykę. Niepokojąca natomiast jest kulejąca korekta - w tekście pojawiły się literówki, drobne błędy interpunkcyjne. Bardzo mnie to wkurza. Uważam, że to brak szacunku dla czytelnika i języka.

Książkę polecam wszystkim, których interesuje kultura arabska, historia imperium osmańskiego. Fani serialu zapewne też będą zainteresowani. Pozostali mogą sobie odpuścić i sięgnąć po coś innego. 


Tytuł polski: Harem Sulejmana
Tytuł oryginalny: Harem
Wydawnictwo: Między Słowami
Kraków 2016




piątek, 15 lipca 2016

Kawa polskim napojem narodowym?

Książki i kawa są dobre w każdej formie. Dziś kawa w książce. I to nie byle jaka, bo serwowana przez wieszcza narodowego. Kawożłopy kochane, przeczytajcie i pomarzcie....






Adam  Mickiewicz 
,,Pan Tadeusz" (fragm.)

Różne też były dla dam i mężczyzn potrawy:
Tu roznoszono tace z całą służbą kawy,
Tace ogromne, w kwiaty ślicznie malowane,
Na nich kurzące wonnie imbryki blaszane
I z porcelany saskiej złote filiżanki,
Przy każdej garnuszeczek mały do śmietanki.
Takiej kawy jak w Polszcze nie ma w żadnym kraju:
W Polszcze, w domu porządnym, z dawnego zwyczaju,
Jest do robienia kawy osobna niewiasta,
Nazywa się kawiarka; ta sprowadza z miasta
Lub z wicin bierze ziarna w najlepszym gatunku,
I zna tajne sposoby gotowania trunku,
Który ma czarność węgla, przejrzystość bursztynu,
Zapach moki i gęstość miodowego płynu.
Wiadomo, czym dla kawy jest dobra śmietana;
Na wsi nie trudno o nię: bo kawiarka z rana,
Przystawiwszy imbryki, odwiedza mleczarnie
I sama lekko świeży nabiału kwiat garnie
Do każdej filiżanki w osobny garnuszek,
Aby każdą z nich ubrać w osobny kożuszek.
Panie starsze już wcześniej wstawszy piły kawę,
Teraz drugą dla siebie zrobiły potrawę
Z gorącego, śmietaną bielonego piwa,
W którym twaróg gruzłami posiekany pływa.


 

czwartek, 14 lipca 2016

Marta Sztokfisz ,,Caryca polskiej mody, święci i grzesznicy"


To już kolejna biograficzna książka Marty Sztokfisz. Tym razem autorka zebrała informacje na temat Jadwigi Grabowskiej - pierwszej dyrektor artystycznej Mody Polskiej oraz śmietance towarzyskiej Warszawy lat sześćdziesiątych. 



 Trochę mi wstyd, ale tak - oceniam także po okładce. Macam, wącham i oglądam. Książka jest ładnie wydana, ma sztywną okładkę. Jej projekt jest nietandetny (babska tematyka bez różu - można? Można!). Mogę się przyczepić do mało wyeksponowanego tytułu, ale może właśnie to zwraca uwagę?


Już od pierwszych stron zauważalny jest niewymuszony, luźny styl języka autorki. Razem z nią odwiedzamy niegdyś kolorowe ptaki stolicy, słuchamy ich wspomnień o mieście i relacjach, jakie łączyły ówczesne towarzystwo. Poznajemy nadwiślańską Coco Chanel, czyli Jadwigę Grabowską, jej modelki, projektantów, ale też stałych bywalców warszawskiego alkoszlaku, ludzi tworzących klimat miasta.



Grabowska, niezrażona szarzyzną Polskiej Republiki Ludowej, tworzy kolekcje haute couture, których nie powstydziliby się paryscy projektanci. Od nich też czerpie inspiracje. Ubiera żony najważniejszych ludzi w kraju, bogaczy. Dzięki znajomościom załatwia sobie wyjazdy za granicę. Wie, co słychać w światowej modzie, sprowadza modne tkaniny. Z obrzydzeniem spogląda na masową produkcję odzieży. Wszystko musi świetnie leżeć, być eleganckie, wyprasowane i wykonane z wysokiej jakości materiałów. Sama wybiera modelki - ma swoje ulubienice, które traktuje jak wychowanki. W ciele drobnej kobiety (158cm wzrostu) w turbanie na głowie kryje się tytan pracy - tzw. przedwojenny model człowieka. Choć prezentuje poglądy niewspółczesne nawet swoim czasom, z przyjemnością czytałam o radach, jakich udzielała swoim modelkom: 



,,Bądź piękna i milcz. (...) Naucz się też smacznie i zdrowo gotować" (s.5)
,,Dama się nie spieszy" (s.9)
,,Kobieta, która chce być damą, nie bywa spocona, zmęczona ani zgrzana" (s.10)
,,Nie warto żyć złudzeniami" (s.10)
,,Można wyjść za różnych mężczyzn, ale za śmiesznego, niepoważnego to nie"
,,Może się zdarzyć, że urodziłaś się bez skrzydeł, ale najważniejsze, żebyś nie przeszkadzała im wyrosnąć" (s.55) 
,,Ambitne nie stoją w kącie, tylko pomagają szczęściu" (s. 304)
,,Śmieszny powinien być dowcip, a nie garsonka na popołudnie" (s. 306)
,,Wiecie, że tak właśnie powinno się chodzić, jak Ela, bez stanika? Całe życie go nie nosiłam"
,,No powiedz, Tadziu - zwracała się do męża - czy elegancja nie jest inteligencją? - Musi być - odpowiadała sama sobie" (s. 345)



I jak tu jej nie uwielbiać? 



Fotografię Grabowskiej znajdziecie tutaj: http://metrowarszawa.gazeta.pl/metrowarszawa/56,141636,19165739,jadwiga-grabowska,,12.html




Poza życiorysem Grabowskiej w książce znajdujemy dziesiątki anegdot o modnych miejscach Śródmieścia, na Trakcie Królewskim, wzdłuż którego wiedzie ,,ściek", ,,szlak hańby", czyli alkoholowa trasa warszawskiej śmietanki. Kolorowi mężczyźni i kobiety z zawadiackim uśmiechem opowiadają, jak próbowali żyć chwilą w czasach powszechnej szarzyzny. Kolorowe skarpetki? Farbujemy te ze sklepu z artykułami komunijnymi. Kąpielówki? Pod warunkiem, że samodzielnie je uszyjesz. Słodko-gorzkie opowieści o fascynującej obyczajowo i intelektualnie stolicy sprawiają, że czasem zastanawiam się, kto tu żyje w szarych czasach? (Prawie jak w,,O północy w Paryżu" :) ).




Momentami ogrom nazwisk i faktów przytłaczał mnie, ale wystarczy przestać zwracać na nie uwagę - przecież chodzi o poznanie klimatu dekady. Podoba mi się forma książki - bardzo luźna, razem z autorką spotykamy się (oczywiście przy kawie) w warszawskich knajpkach z ich dawnymi, a niekiedy i wciąż obecnymi bywalcami. To nie biografia, ale opowieść. Autorka szczerze, lecz nienachalnie dzieli się również własnymi wspomnieniami z tamtych czasów. Chyba fajna z niej babka.



Nie byłabym sobą, gdybym nie zauważyła minusów. Irytowało mnie, że fotografie są rozrzucone po książce bez związku z treścią. Stale wertowałam ją wte i wewte, by zobaczyć, jak wyglądała osoba, o której czytam.



Pozycja obowiązkowa dla miłośników Warszawy i rodzimej mody.

  

Tytuł:,,Caryca polskiej mody, święci i grzesznicy"
Autor: Sztokfisz Marta
Wydawnictwo: Wydawnictwo W.A.B.
Premiera: 
 2015-10-07

Język oryginału:   polski
Liczba stron: 256








piątek, 1 lipca 2016

Spis recenzji (wg autorów)

A

B

Bonda Katarzyna ,,Pochłaniacz"

C

Cho Charlotte ,,Sekrety urody Koreanek. Elementarz pielęgnacji"

D

Doerr Anthony ,,Światło, którego nie widać"

Dymek Marta ,,Jadłonomia"


E

F
 Falconer Colin ,,Harem Suleymana"

G

H
 
Hanks Tom, ,,Kolekcja nietypowych zdarzeń"

Hannah Kristine ,,Słowik"

Hłasko Marek ,,Najlepsze lata naszego życia"

  
Haratischwili Nino ,,Ósme życie"


I

J

Jurgała-Jureczka Joanna ,,Kobiety Kossaków"

K

King Stephen ,,Stukostrachy" i ,,Pod kopułą"





Kondo Marie ,,Magia sprzątania"

Kossak Simona ,,Saga Puszczy Białowieskiej"

 Kubryńska Sylwia ,,Furia mać!"

Kostyszyn Magdaleny ,,Ch...owa Pani Domu" 

L

M

McBride ,,Ptak dobrego Boga"


Milani Alice ,,Wisława Szymborska. Życie w obrazkach"

 Monk Kidd Sue ,,Sekretne życie pszczół"

Moyes Jojo ,,Zanim się pojawiłeś" 

Mróz Remigiusz ,,Świt, który nie nadejdzie"

N

O

P

Paris B. A. ,,Za zamkniętymi drzwiami"


R

Roberts Gregory David ,,Shantaram"

Rowling J. K. ,,Harry Potter i przeklęte dziecko"

S
Stedman M. L. ,,Światło pomiędzy oceanami"

Sumińska Dorota ,,Autobiografia na czterech łapach, czyli historię jednej rodziny oraz psów, kotów, koni, jeży, żółwi, węży... i ich krewnych"

Sztokfisz Marta ,,Caryca polskiej mody, święci i grzesznicy"

T

Marie Tourell ,,Hygge. Duńska sztuka szczęścia"

Tokarczuk Olga ,,Księgi Jakubowe"

U



Wisłocka Michalina ,,Sztuka kochania"


Wohlleben Peter ,,Sekretne życie drzew"

Wohlleben Peter ,,Duchowe życie zwierząt"


Y
Yanagihara Hanya ,,Małe życie"
Young WM. Paul ,,Chata" 

Z